Drugą edycję wtorkowych eksploracji okolic uważam za wielce udaną

a nakręcone 109 kilometrów, to kawał solidnego kręcenia
Już pod Nową Wsią czułem w nogach przejechane kilometry, a przecież dopiero co ruszyliśmy

Poznałem tu nowe ścieżki, przejazdy i podjazdy

Było przedzieranie przez chaszcze, jazda po polu i zupełnie nieznanymi mi dotąd opcjami trasy.
Tego dnia obraliśmy kierunek, który wydawał się najbardziej wiatrowo optymalny - no i byłby, gdyby kursowały jakieś pociągi z Malborka. Ruszyliśmy, a o powrót zdecydowaliśmy martwić się później. Lubię taką odrobinę szaleństwa
Było, tak, jak lubię - lasy, jeziora, bagienka, strome podjazdy, wąskie i zanikające ścieżki, a przede wszystkim swoboda w wyborze kierunku. Gdzie by się nie ruszyć, wokół piękna przyroda
Wjazd do Kwidzyna miło mnie zaskoczył. Nie miałem pojęcia, że można wjechać do tego miasta prosto z leśnych ścieżynek

Tam też zjedliśmy pyszny obiad. Nie pamiętam tak pysznie przyrządzonego pstrąga
No i teraz decyzja - pruć na pociąg na wschód, na zachód, czy zakręcać pętelkę? Padło na pętlę przez Wiosła, które dawno już chodziły mi po głowie - teren piękny, choć wymagający

Niestety wiatr prosto w czoło
A na sam koniec powrót z Nowego, to w większości ścieżki, o których nie miałem bladego pojęcia
Ekipa wtorkowych penetratorów w składzie:

Pieter

Matołek
Na pamiątkę kilka pamiątkowych fotek
(niestety niewiele ich)
i fotka z wjazdu do Kwidzyna
Dziękuję za wspólnie przekręcone kilometry i do następnego