Witamy, Gość
Nazwa użytkownika: Hasło: Zapamiętaj mnie

TEMAT: Opowiastka nauczycielska- na Dzień Edukacji

Opowiastka nauczycielska- na Dzień Edukacji 2024/10/14 21:38 #34217

  • Qba84
  • Qba84 Avatar
  • Wylogowany
  • Rowerowy Zapaleniec
  • Posty: 771
  • Otrzymane podziękowania: 1266
  • Oklaski: 16
Dzięki za komentarz, iceman150 :ok:

Dobrze, że ta cukiernia na Gdańskiej jeszcze istnieje - bywałem tam wieki temu :silly: Dokładnie jedną piątą wieku - tak ze dwadzieścia lat temu xD Podczas tych nieśpiesznych wędrówek po zakamarkach Bydgoszczy natknąłem się na wzmiankowany niżej grób pań Obiezierskich :silly: I faktycznie, świeże, ciepłe drożdżówki rewelacja :ok:

W temacie cukierniczym - w owym czasie fajna cukiernia starego typu była jeszcze w rejonie ulic Fordońskiej/ Polanki... Chyba Polanka, nie jestem już pewny... W każdym razie na google maps już jej nie widzę... Pamiętam, że stały tam jeszcze stare maszyny piekarskie i cukiernicze...
Za tę wiadomość podziękował(a): Matołek

Opowiastka nauczycielska- na Dzień Edukacji 2024/10/14 20:56 #34216

  • iceman150
  • iceman150 Avatar
  • Online
  • Moderator
  • ICEMAN
  • Posty: 1714
  • Otrzymane podziękowania: 1046
  • Oklaski: 12
Nieopodal ul. Kołłątaja mogę polecić fajną tradycyjną cukiernię nieskomercjalizowaną. Idziesz wybierasz jedną spośród kilku rodzajów drożdżówek (samych drożdżówek z owocami jest chyba z 5 rodzajów) i wtedy Pan się pyta czy chcesz wersję z lukrem czy też bez. Jeśli wybierasz z lukrem to Pan przy tobie lukruje wypiek więc stopień zalukrowania też możesz wybrać. Bardzo fajne miejsce i trzeba wiedzieć gdzie wejść.
Gdańska 27 wejście w bramę z reklamą sklepu olimp, po przejściu przez nią pojawi się napis "Wypieki drożdżowe" polecam :).
Nie, nie prędkość była O.K. Tylko zakręt był za ciasny.
Za tę wiadomość podziękował(a): Matołek, Qba84

Opowiastka nauczycielska- na Dzień Edukacji 2024/10/14 17:35 #34215

  • Qba84
  • Qba84 Avatar
  • Wylogowany
  • Rowerowy Zapaleniec
  • Posty: 771
  • Otrzymane podziękowania: 1266
  • Oklaski: 16
Podczas ostatniej mojej rowerowej bytności w mieście nad Brdą zebrałem tyle materiału faktograficznego, że - po namyśle - starczy mi na jeszcze jeden okolicznościowy post - na Dzień Edukacji B) xD

Jak to u mnie bywa - rowerowa wycieczka staje się punktem wyjścia do snucia refleksji- o architekturze, mieście, ludziach, których dawno przykryła ziemia... No, ogólnie o przeszłości...

Jesteśmy zatem w Śródmieściu... Okolica piękna - pomijając wszędobylskie obecnie samochody - klimat jak w początkach minionego wieku... Dokładnie zbieg ulic Libelta i Kołłątaja- i na rogu tychże ulic okazała kamienica. Przeszło stuletnia, eklektyczna, z wątkami neomanierystycznymi i secesyjnymi.

Dom ten miał swoje lepsze i gorsze lata- te gorsze- nie będzie chyba zaskoczeniem- zaczęły się w 1945 roku... Armia Czerwona założyła tu swój punkt opatrunkowy, kamienica wyszła z tego mocno zdewastowana... Nie było już dawnych mieszkańców - przybyli nowi. Mieszkania, ogromnej powierzchni i wysokości, podzielono na mniejsze (ros. upłotnienie).

Wśród nowych lokatorów - trzy panie z Wileńszczyzny- matka Stefania Obiezierska (męża Sowieci zabili już w 1940 roku) z dwiema córkami, obie już w dojrzałych latach, nie panienki, o, nie - Anna i Helena, nauczycielka - polonistka. Niegdyś - w mitycznym przedwojniu- pracowała w wileńskich gimnazjach, teraz - po wojnie - ponad trzydzieści lat w bydgoskim ogólniaku.

Autorka wspomnień - dzięki którym możemy coś po dziesięcioleciach cokolwiek o ich życiu powiedzieć. Stukot maszyny do pisania nocami- nieomylny niegdyś znak inteligenckiego domu - ślad zostawiony na papierze - i refleksja z rowerowego siodła po latach - tak...

Zresztą jakiś duch miejsca był tu wileński- jeszcze przed wojną mieszkał w onej kamienicy pan Wincenty Wołodkowicz (zm. 1926), srogi kresowy magnat, wielki bogacz- majątek stracił po rewolucji bolszewickiej i tu, na bydgoskim bruku dożył swych lat.
Po wojnie nieopodal, też na Libelta, zamieszkał pan magister Rodowicz, farmaceuta, prowadzący niegdyś najstarszą wileńską aptekę przy Ostrej Bramie. Jakie było to ich życie wygnańców w innym mieście, innych czasach, innym życiu-?- Starsze później kobiety trudzące się rozpalaniem pieca wczesnym rankiem, łazienka, której standardu trudno sobie już wyobrazić... Zapewne pani Helena, już na nauczycielskiej emeryturze - z ulgą przeniosła się pod koniec życia do mieszkania w bloku z wielkiej płyty na ul. Żmudzkiej...

A kamienica na Libelta-?- przed 2010 rokiem obraz nędzy i rozpaczy, teraz pięknie odnowiona- znowu możemy cieszyć oko jej majestatem--



Od drugiej strony secesja:



Kres-- zapomniany już trochę grób pań Obiezierskich na cmentarzu bielawsko-bartodziejskim (chyba ,,wdzięczni wychowankowie" już nie pamiętają, zapalmy my wirtualną świeczkę (*)


Za tę wiadomość podziękował(a): Matołek, iceman150, Kasia
Czas generowania strony: 0.089 s.