MARCINHD napisał:
Kto nie ryzykuje..... ten nie pije szampana.... jedziemy:)
No to zaryzykowaliśmy, a pić zamiast szampana, to mogę wodę z butów
Moja żona pyta właśnie, jak to się stało, że mimo takiej pogody, tak długo nas nie było
Na początku padało tak sobie tylko trochę, a był nawet moment, że prawie przestało. I to nas znieczuliło. Ogólnie jechało się dobrze. Mijaliśmy opcje powrotu i tak dojechaliśmy do Łunaw. Dopiero tam, kiedy skręciliśmy w prawo odkryliśmy, czemu jazda była dotąd taka swobodna. Deszcz się wzmógł i ciął z prawej, czyli z kierunku domu
Reszta, to walka z wiatrem i zimnym deszczem. Nie czułem palców w przemokłych jak szmata rękawiczkach, czułem za to wodę lejącą się do butów z przemokłych spodni i ból czoła
Zmoczyło nas do gaci, a droga powrotna pod koniec bardziej przypominała walkę o przetrwanie, niż rekreacyjną wycieczkę.
I żeby nie było - nie żałuję, a tradycji sobotnich wyjazdów stało się zadość. Mogliśmy jednak nieco wcześniej zawinąć w kierunku domu, to końcówka nie byłaby tak bolesna
Tak to już jest, jak się spiknie dwóch rowerowo zboczonych...
A na pamiątkę
nanogalereia
Dzięki, pozdrawiam i do następnego